niedziela, 1 grudnia 2013

Portfel otwarty, serce zamknięte

Pierwszy grudnia. Być może obierasz mandarynkę, a w Twoich słuchawkach sączą się rytmy utworu „Last Christmas”. Adwent- czas radosnego oczekiwania. Fakt. Jednakże niepokoi mnie, jak to radosne oczekiwanie wygląda. A raczej jego brak. Mam wrażenie, że niedługo w lipcu będę kupowała znicze z motywem wielkanocnych zajączków, bo „Święta tuż, tuż!” Kiedy wejdę do dowolnego marketu, atakują mnie świąteczne promocje. I przysięgam, jeśli w tym roku zobaczę reklamę w stylu: „Świętego Mikołaja nie ma, ale Allegro jest!” to wyrzucę telewizor przez okno.

 Znam zasady rynku: jest podaż, jest sprzedaż. Ale czy naprawdę warto robić z tego taką …szopkę?

Może po prostu trzeba być ponad tym. Ja robię swoje. W hipermarketach wykorzystuję promocję do kupowania makaronu, puszek z kukurydzą i tym podobnego asortymentu, który przekazuję do wolontariuszy. Mam nadzieję, że ludzie którzy mnie znają, będą zbliżający okres świąt  rozpoznawali nie poprzez  ubranie przeze mnie krwistoczerwonego swetra w renifery, tylko przez to, że będą osobą uśmiechniętą, chętną do pomocy.

Ciebie też proszę i apeluję: może zamiast kupować na przykład kolejnej paczki chipsów, balsamu(którego w sumie aż tak nie potrzebujesz, no ale promocja) czy nowych spodni, poświęć te pieniądze na coś innego i wspomóż biedne rodziny na święta? Może spróbujesz połączyć otwieranie portfela z otwieraniem serca?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz